niedziela, 4 sierpnia 2013

W drodze...

Tego lata wiele godzin spedzilismy w samochodzie. W drodze na Floryde i spowrotem. Przejechalismy przez kilka stanow - Pensylwanie, New Jersey, Delaware, Maryland, Karoline Polnocna i Poludniowa, Wirginie, Georgie i na koncu byla Floryda. Czulam sie jak w filmie drogi... ;)
Czesc podrozy odbylismy w nocy... W oddali migaly swiatla Waszyngtonu. Gdzies tam robotnicy drogowi budowali autostrade, przy swiatlach reflektorow i latarek na kaskach. Pamietam maly sklepik na stacji benzynowej, otwarty w nocy, a w nim sprzedawce i dwoch groznie i dziwnie wygladajacych mezczyzn...
O godz. 6 rano, juz na poludniu, w Karolinie Poludniowej, jedlismy sniadanie w barze "U Dennego". Niewiele ludzi, starsza kelnerka, mowiaca z silnym poludniowym akcentem, serwowala kawe, ktora smakowala, jakby byla pomieszana z herbata oraz niedosmazone jajka. To jedyny posilek, ktory nie byl smaczny. Poza tym trafialismy na same wspanialosci. Na przyklad w Savannah jest restauracja Fiedlers Crab House przy River Street, gdzie podaje sie owoce morza. Najpyszniejszy posilek, jaki nam sie trafil. Albo w Disney World w polinezyjskiej restauracji 'OHANA podawano tylko to co ugotowal kucharz. Nazwane to bylo "jak u mamy". Jemy to co mama nam ugotuje. Chcialo sie zjesc wszystko...
Przy drogach w Georgii mozna bylo nabyc pachnace latem brzoskwinie. Pyszne! Ten stan slynie z tych owocow, natomiast na Florydzie kroluja pomarancze. Nawet na tablicach rejestracyjnych samochodow stanu Floryda widnieja te owoce.
W Karolinie Poludniowej jest meksykanskie centrum handlowo - rozrywkowe South of the Border. Znajduje sie tuz przy autostradzie. Z daleka widac ogromne sombrero i wielkiego Pedro, meksykanskiego "bandito". Straszny kicz. Kolorowe budynki, neony, plastykowe ozdoby, gipsowe zwierzeta i toaleta, w ktorej 2 babki czekaly na dobrowolna oplate. Jak w Polsce... Toalety w Stanach sa bezplatne i wszedzie dostepne. W sklepach, na stacjach benzynowych, w kosciolach itp.
Pomimo ponad 40 godzin jazdy trafilismy na korki tylko dwa razy. Pierwszy juz prawie u celu podrozy, w Orlando na Florydzie, spowodowany wypadkiem, a dokladnie mowiac ciekawoscia kierowcow, ktorzy musieli zobaczyc dokladnie, co takiego sie stalo. Natomiast drugi, w drodze powrotnej, w okolicach Waszyngtonu, w przeddzien Swieta Niepodleglosci. Okazalo sie, ze urzednicy rzadowi skonczyli wczesniej prace i chcieli jak najszybciej dostac sie do domow. Ponoc korki w tej okolicy sa zawsze w porze powrotow z pracy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz