poniedziałek, 30 listopada 2009

Dzien Dziekczynienia

Dzien Dziekczynienia (ang. Thanksgiving Day) przypada zawsze w ostatni czwartek listopada i jest jednym z najwiekszych swiat w USA. Tylko to jedno swieto sprawia, ze Amerykanie wyruszaja tysiace kilometrow na spotkanie swoich rodzin, aby zjesc wspolnie uroczysty obiad. Dzien ten laczy ludzi, godzi zwasnionych, powoduje, ze nalezy przebaczyc sobie winy, a takze podziekowac Bogu i sobie nawzajem za caly ubiegly rok. Mozna porownac go do naszej polskiej Wigilii... To piekne, rodzinne swieto.
Naukowe dowody mowia, ze po raz pierwszy Dzien Dziekczynienia obchodzony byl w 1565 r. w miejscu dzis noszacym nazwe Saint Augustine na Florydzie. Jednak wbrew temu, tradycyjnie uwaza sie, ze bylo to w 1621 r. w kolonii Plymouth. Pod koniec 1620 r. na zaglowcu "Mayflower" do Cape Cod przybyla grupa purytan, ktorzy przeszli do historii jako Ojcowie Pielgrzymi. Zalozyli oni osade w Plymouth. Niestety sposrod 100 osob, okolo 50 nie przezylo zimy. Straty mogly byc jeszcze wieksze, gdyby nie Indianie z plemienia Wampanoagow. Dzieki ich pomocy osadnicy zdolali przetrwac zime, a nastepnie zebrac pierwsze bardzo obfite plony. Wdzieczni pielgrzymi pragneli podziekowac wybawcom i zaprosili ich na uczte, ktora trwala 3 dni. :)
A w 1863 r. Abraham Lincoln uczynil ten dzien swietem narodowym.
Tradycyjne menu swiatecznego obiadu ksztaltowalo sie przez wiele lat. Dzis zaden Amerykanin nie moze sobie wyobrazic Dnia Dziekczynienia bez faszerowanego indyka. Farsz przygotowuje sie z chleba, warzyw i ziol. Do miesa podaje sie sosy zurawinowe, pieczone slodkie ziemniaki, squash (potrawa z warzywa o nazwie "butternut squash", czyli jednej z odmian dyni pizmowej) i kukurydze. Na deser powinno byc ciasto dyniowe lub jablkowe.
Symbolem tego swieta jest rog obfitosci, dynia, kukurydza i jesienne liscie.

Spedzilam ten dzien z Rodzina mojego Ziecia. Ogromnie sie ciesze, ze moglam ogrzac sie w cieplej, rodzinnej atmosferze i sprobowac tradycyjnych potraw, o obcych mi smakach. :)

5 miesiecy pozniej

Moje pierwsze zetkniecie z USA przypadlo w takim okresie roku, kiedy to przyroda pokazuje sie w swojej najpiekniejszej postaci. Przez to wszystko inne wydaje sie doskonalsze i ladniejsze.
Tym razem jest inaczej...
Listopad tego roku byl wyjatkowo laskawy... Jednakowoz nie mozna zatrzymac praw natury... Na niektorych drzewach mienia sie jeszcze kolorami jesieni ostatnie liscie, a pieknie wypielegnowane trawniki jeszcze sie zielenia. Ale wiekszosc przyrody przygotowana juz jest do zimy.
Niektore miejsca prezentuja sie mniej atrakcyjnie... Na szczescie odslonily sie inne, niespodziewanie piekne widoki... :) Jak to w jesieni bywa...
Amerykanie z upodobobaniem przystrajaja swoje domy i obejscia. Wiele z nich przybranych zostalo plodami ziemi z okazji Swieta Dziekczynienia, a niektore z nich juz maja bozonarodzeniowe szaty. :) Ulice miast powoli zaczynaja swiecic i blyszczec, a w centralnych punktach instalowane sa ogromne choinki. W sklepach ogromny wybor ozdob, upominkow i innych przedmiotow, zwiazanych ze swietami Bozego Narodzenia.
Ostatni dlugi weekend uruchomil w Amerykanach zadze posiadania przecenionych towarow. Jak co roku, zaraz po Dniu Dziekczynienia, sklepy oferowaly produkty po znacznie obnizonych cenach. No i kto sie moze oprzec takiej okazji? ;) Zwlaszcza, ze nadchodzi Boze Narodzenie i ogromne szalenstwo prezentowe. Zbyt duza wage przywiazuje sie tu do obdarowywania, a zbyt mala do przezywania...
Chociaz moze nie powinnam krytykowac, bo my rozdzielamy prezenty na dwie okazje - 6 i 24 grudnia. I jakby zliczyc, to moze sie okazac, ze rozdajemy i przyjmujemy tyle samo upominkow, co Amerykanie tylko 25 grudnia. ;)





piątek, 27 listopada 2009

Jestem tu znowu :)

Znowu jestem w Stanach. I ponownie bede dzielila sie z innymi swoimi wrazeniami, przezyciami, obserwacjami, czy tez zdobyta wiedza... Ten blog jest dla mnie najmilsza pamiatka z podrozy do USA... :) Porzadkuje moje mysli i emocje, pozwala zachowac w pamieci obrazy, kaze poszukiwac nowych informacji, uczy i ... cieszy.
No to zaczynajmy. :)