wtorek, 5 stycznia 2010

Obyczaje, czyli zimowe nog ubieranie... ;)

W tym roku zima na wschodzie Stanow nie jest zbyt uciazliwa. Temperatura powietrza oscyluje wokol zera stopni, wahajac sie raz w jedna, raz w druga strone, czesto swieci slonce, deszcz pada, ale nie w nadmiarze, a porzadny snieg spadl tylko raz i lezal tylko przez tydzien, topiac sie powoli... Przykry jest, czesto wiejacy, silny i zimny wiatr... Nie jest wiec bardzo mrozno, ale cieplo tez nie jest... Wydaje sie, ze taka pora roku, dosc chlodna, zobowiazuje nas do odpowiedniego stroju. I tak tez czyni wiekszosc ludzi. Zdarzaja sie jednak wyjatki. Na tyle czeste, ze zauwazalne. A chodzi o rzecz zwykla bardzo i powszechna dla kobiet - mianowicie o rajstopy... ;) I cieple buty... ;) Duza czesc amerykanskich kobiet nie ubiera ich wcale. Widok pani w cienkiej sukience, z golymi nogami i w sandalach na szpilce moze zaszokowac! Zwlaszcza, jezeli jest to Boze Narodzenie. ;) Albo w szpilkach, czy nawet botkach, ubranych na nogi bez rajstop. Dzinsy i baleriny o tej porze roku sa tu rzecza normalna i zwykla... Nie powinnam sie takiemu zjawisku juz dziwic. ;) Bo tyle razy je widzialam...;) Prawda jest, ze wszedzie dziala tu ogrzewanie, w samochodzie, pociagu, domu, biurze, sklepie, kosciele... Ale czasem trzeba przejsc jakis kawalek drogi pieszo, albo zaczekac na spozniajacy sie pociag... A wtedy chyba sie marznie... A moze nie...??? ;)
No coz..., pochodze z innego kraju, a na dodatek mam tradycyjne poglady, pewnie troche przestarzale... ;) A moze nie... ??? ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz