czwartek, 18 czerwca 2009

Natura

Zastanawiam sie, co jest przyczyna tego, ze caly czas fascynuje mnie przyroda w Stanach. Czy powodem jest jej rzeczywiste piekno, czy tez to tylko moje nagle nia zainteresowanie. Od urodzenia mieszkam w duzym miescie. Nie mialam zbyt wielu mozliwosci na kontakt z natura. Teraz mam czas, zeby oddac sie obserwacji i kontemplacji. ;) A moze to z wiekiem bardziej sie uwrazliwiam i zwracam uwage na matke-ziemie? Pewnie wszystko na raz... Nie wiem... Zobacze, jaka bedzie moja percepcja przyrody po powrocie do kraju. ;)
A moze Ilona ma racje, mowiac, ze tu fauna i flora sama sie narzuca...?
Kiedys, bedac na spacerze z psem, widzialam bobra na lace. Kolo 14 g. Normalne, bo kolo kanalu, nienormalne, bo w dzien. ;) Sprawdzilam w sieci, czy to na pewno bobr. Okazalo sie, ze tak. Nie byly to omamy wzrokowe, ani zajac ktory schowal uszy. ;)
Kolo Muzeum Sztuki w Filadelfii rosnie duze drzewo z ogromnymi przepieknymi kwiatami. W pierwszej chwili myslalysmy, ze to figowiec, jednak okazalo sie, ze to magnolia. I tak ze wszystkim. Jasmin ma wieksze kwiaty, hortensja inaczej kwitnie, a lilie wygladaja, jak zmutowane frezje... ;)
Musze uzupelnic swoja wiedze przyrodnicza... Mam nieraz problemy z okresleniem nazwy, czy gatunku. A narazie musza mi wystarczyc zmysly, ktorymi chlone to co zachwyca swoim ksztaltem, zapachem, czy swiergotem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz